Rękopis
Powrót

Pieśń VI Nocleg w Vostizy.[1]

Dalej moj koniu! powoli – dość czasu –
Krajograficznie strofami wyłożę[2]
Jaka mnie droga prowadzi z Patrassu
Po prawej stronie góry – z lewej morze
Za morzem znowu i skały i góry
Nad niemi niebo błękitne bez chmury –

Nie ma ta ziemia czego złożyc w styrcie
Koń dzwoni w głazy – depce chwast – dziewanny
Czasem przy drodze w rozłozystym mircie
Widać rudera tureckiej fontanny .
Gdzie w kamień woda płacząca nie tętni
Na ktore patrząc… nawet Grecy smętni…

Taka głęboka przy fontannach cisza
Tak ciemne mirty… czasem liściem szumią
Nad fontannami jak pacierz derwisza
Cały ten smutek błękitami tłumią
Wody Lepantu i z czystego nieba
Patrzące czoło (jestem w Grecyj) Feba

Ani po drogach bawiącej się dziatwy
Ani człowieka w polu – ni na drodze
Czasem szumiącym lotem kuropatwy
Porwą się w stado.. tuż przy konia nodze
J padną blisko… i znow cisza wielka.
Jaskółek zadna nie wyszle ci belka….

Niebo tych czarnych gwiazdek pozbawione
Wiecznie błękitne… zda się że nad smętnym
Krajem przeszłości – leży zamyślone
Jakim obrazem dawnym i pamiętnym
Tylko samemu Bogu… co w nim duma.
Kraj ten zniszczyła tak wolności dżuma.

k. 25v
48


                                   Pieśń VI Nocleg w Vostizy.[I]


                Dalej moj koniu! powoli – dość czasu –
                Krajograficznie strofami wyłożę[II]
                Jaka mnie droga prowadzi z Patrassu
                Po prawej stronie góry – z lewej morze
                Za morzem znowu i skały i góry
                Nad niemi niebo błękitne bez chmury –

                Nie ma ta ziemia czego złożyc w styrcie
                Koń dzwoni w głazy – depce chwast – dziewanny
                Czasem przy drodze w rozłozystym mircie
                Widać rudera tureckiej fontanny .[III]
                Gdzie w kamień woda płacząca nie tętni
                Na ktore patrząc… nawet Grecy smętni…

                Taka głęboka przy fontannach cisza
                                                                 i tak
                Tak ciemne mirty… czasem liściem szumią
                Nad fontannami jak pacierz derwisza
                Cały ten smutek błękitami tłumią
                Wody Lepantu i z czystego nieba
                Patrzące czoło (jestem w Grecyj) Feba

                Ani po drogach bawiącej się dziatwy
                Ani człowieka w polu – ni na drodze
                Czasem szumiącym lotem kuropatwy
                Porwą się w stado.. tuż przy konia nodze
                J padną blisko… i znow cisza wielka.
                Jaskółek zadna nie wyszle ci belka....

                Niebo tych czarnych gwiazdek pozbawione
                Wiecznie błękitne… zda się że nad smętnym
                Krajem przeszłości – leży zamyślone
                Jakim obrazem dawnym i pamiętnym
                Tylko samemu Bogu… co w nim duma.
                Kraj ten zniszczyła tak wolności dżuma.
k. 25v

[1] Vostiza – dziś Aigio(n), miasteczko na Peloponezie, w odległości około 40 kilometrów od Patras
nad Zatoką Lepanto (Koryncką). Słowacki przybył tu 12 września 1836 roku.

[2] „i tak” nad przekreślonym „czasem”.

[I] „VI” przerobione z „III”.

[II] „Krajograficznie” – wyraz częściowo napisany na innym. Według M. Kridla może to być „Kraj kar”.

[III] Duży odstęp między „fontanny” a kropką.

Pieśń VI Nocleg w Vostizy.[1]

Dalej moj koniu! powoli – dość czasu –
Krajograficznie strofami wyłożę[2]
Jaka mnie droga prowadzi z Patrassu
Po prawej stronie góry – z lewej morze
Za morzem znowu i skały i góry
Nad niemi niebo błękitne bez chmury –

Nie ma ta ziemia czego złożyc w styrcie
Koń dzwoni w głazy – depce chwast – dziewanny
Czasem przy drodze w rozłozystym mircie
Widać rudera tureckiej fontanny .
Gdzie w kamień woda płacząca nie tętni
Na ktore patrząc… nawet Grecy smętni…

Taka głęboka przy fontannach cisza
Tak ciemne mirty… czasem liściem szumią
Nad fontannami jak pacierz derwisza
Cały ten smutek błękitami tłumią
Wody Lepantu i z czystego nieba
Patrzące czoło (jestem w Grecyj) Feba

Ani po drogach bawiącej się dziatwy
Ani człowieka w polu – ni na drodze
Czasem szumiącym lotem kuropatwy
Porwą się w stado.. tuż przy konia nodze
J padną blisko… i znow cisza wielka.
Jaskółek zadna nie wyszle ci belka….

Niebo tych czarnych gwiazdek pozbawione
Wiecznie błękitne… zda się że nad smętnym
Krajem przeszłości – leży zamyślone
Jakim obrazem dawnym i pamiętnym
Tylko samemu Bogu… co w nim duma.
Kraj ten zniszczyła tak wolności dżuma.

k. 25v
48


                                   Pieśń VI Nocleg w Vostizy.[I]


                Dalej moj koniu! powoli – dość czasu –
                Krajograficznie strofami wyłożę[II]
                Jaka mnie droga prowadzi z Patrassu
                Po prawej stronie góry – z lewej morze
                Za morzem znowu i skały i góry
                Nad niemi niebo błękitne bez chmury –

                Nie ma ta ziemia czego złożyc w styrcie
                Koń dzwoni w głazy – depce chwast – dziewanny
                Czasem przy drodze w rozłozystym mircie
                Widać rudera tureckiej fontanny .[III]
                Gdzie w kamień woda płacząca nie tętni
                Na ktore patrząc… nawet Grecy smętni…

                Taka głęboka przy fontannach cisza
                                                                 i tak
                Tak ciemne mirty… czasem liściem szumią
                Nad fontannami jak pacierz derwisza
                Cały ten smutek błękitami tłumią
                Wody Lepantu i z czystego nieba
                Patrzące czoło (jestem w Grecyj) Feba

                Ani po drogach bawiącej się dziatwy
                Ani człowieka w polu – ni na drodze
                Czasem szumiącym lotem kuropatwy
                Porwą się w stado.. tuż przy konia nodze
                J padną blisko… i znow cisza wielka.
                Jaskółek zadna nie wyszle ci belka....

                Niebo tych czarnych gwiazdek pozbawione
                Wiecznie błękitne… zda się że nad smętnym
                Krajem przeszłości – leży zamyślone
                Jakim obrazem dawnym i pamiętnym
                Tylko samemu Bogu… co w nim duma.
                Kraj ten zniszczyła tak wolności dżuma.
k. 25v

[1] Vostiza – dziś Aigio(n), miasteczko na Peloponezie, w odległości około 40 kilometrów od Patras
nad Zatoką Lepanto (Koryncką). Słowacki przybył tu 12 września 1836 roku.

[2] „i tak” nad przekreślonym „czasem”.

[I] „VI” przerobione z „III”.

[II] „Krajograficznie” – wyraz częściowo napisany na innym. Według M. Kridla może to być „Kraj kar”.

[III] Duży odstęp między „fontanny” a kropką.