
W nurty natchnienia… myśląc o żegludze
Dawnych rycerzy – Eneja – Ulissa”…
A mój towarzysz – rzekł mi – „ja się nudzę
Stojąc w tej niszy jak kozacka spisa,
Wyznaj, że Grecja – c’est ennuyeux en diable,[1]
Ja cały mokry – mais c’est insuportable.[2]
Nie masz zegarka.? ja mój do kompasu[3]
Zregulowałem… tam na łóżku leży”…
A ja mu na to – „mamy dosyć czasu,
Nim Febus we drzwi Aurory uderzy,
Gadajmy sobie o czym pożytecznym
Lub o zbawieniu – lub o ogniu wiecznym…[4]
Albo śpiewa[j]my sobie kontredansy,
Tańczone dawniej – ja dyszkantem wlekę[5]
Albo ci powiem powieść Sancho Pansy
O trzystu owcach wiezionych przez rzekę…
Ty licz, ja będę tron mówcy dziedziczył,
Jeśli chcesz… ty mów – a ja będę liczył…
Czy znasz Byrona? – nie – to wielka szkoda,
Mógłbyś się teraz przenieść w Ideały,
Czajlt Harod niegdyś był w Grecji”…. Ta woda Łóżka nam porwie srebrzystemi wały –
„Czy znasz Platona?… przyszło mi do głowy
Zaczęcie jednej. – Sokrata rozmowy….
«Chodźmy – rzekł – w klonu szerokiego cieniu
Na pochylonej odpocząć murawie,
Oba zanurzmy tu stopy w strumieniu,[6]
Jak tu cień miły… jak te świerszcze w trawie[7]
Śpiewają słońcu». – dalej w sprzeczce walnej[8]
Sokrat piękności daje idealnej –
55 W nurty natchnienia… myśląc o żegludze Dawnych rycerzy – Eneja – Uliʃsa…. A moj towarzysz – rzekł mi – ja się nudzę Stojąc w tej niszy jak kozacka spisa Wyznaj że Grecya – C’est ennuyeux en diable Ja cały mokry – mais c’est insuportable
Nie masz zegarka.? ja moj do kompasu Zregulowałem… tam na łozku lezy…. A ja mu na to – mamy dosyć czasu[I] Nim febus we drzwi aurory uderzy Gadajmy sobie o czym pozytecznym ogniu Lub o zbawieniu – lub oogniuwiecznym...
Albo spiewamy sobie kontredansy Tanczone dawniej – ja dyszkantemwywlekę[II]. – Albo ci powiem powieść Sancho pansy O trzystu owcach wiezionych przez rzekę… Ty licz ja będę tron mowcy dziedziczył Jeśli chcesz… ty mów – a ja będę liczył…
Czy znasz Byrona? – nie – to wielka szkoda Mogłbyś się teraz przenieść w Jdeały Czajlt Harod niegdyś był w Grecyj.... Ta woda[III] Łozka nam porwie srebrzystemi wały – Czy znasz Platona?… przyszło mi do głowy Zaczęcie jednej. – Sokrata rozmowy....[IV]
Chodzmy rzekł – w klonu szerokiego cieniu Na pochylonej odpocząć murawie Oba zanurzmy tu stopy w strumieniuTam nogi nasze w srebrzystym strumieniuJak tu cień miły… jak te swierszcze w trawieZanurzmy oba… swierszcze syczą w trawiedalej w sprzeczce Spiewają słońcu. –w tej rozmowiewalnej Sokrat piękności daje idealnej –
W nurty natchnienia… myśląc o żegludze
Dawnych rycerzy – Eneja – Ulissa”…
A mój towarzysz – rzekł mi – „ja się nudzę
Stojąc w tej niszy jak kozacka spisa,
Wyznaj, że Grecja – c’est ennuyeux en diable,[1]
Ja cały mokry – mais c’est insuportable.[2]
Nie masz zegarka.? ja mój do kompasu[3]
Zregulowałem… tam na łóżku leży”…
A ja mu na to – „mamy dosyć czasu,
Nim Febus we drzwi Aurory uderzy,
Gadajmy sobie o czym pożytecznym
Lub o zbawieniu – lub o ogniu wiecznym…[4]
Albo śpiewa[j]my sobie kontredansy,
Tańczone dawniej – ja dyszkantem wlekę[5]
Albo ci powiem powieść Sancho Pansy
O trzystu owcach wiezionych przez rzekę…
Ty licz, ja będę tron mówcy dziedziczył,
Jeśli chcesz… ty mów – a ja będę liczył…
Czy znasz Byrona? – nie – to wielka szkoda,
Mógłbyś się teraz przenieść w Ideały,
Czajlt Harod niegdyś był w Grecji”…. Ta woda Łóżka nam porwie srebrzystemi wały –
„Czy znasz Platona?… przyszło mi do głowy
Zaczęcie jednej. – Sokrata rozmowy….
«Chodźmy – rzekł – w klonu szerokiego cieniu
Na pochylonej odpocząć murawie,
Oba zanurzmy tu stopy w strumieniu,[6]
Jak tu cień miły… jak te świerszcze w trawie[7]
Śpiewają słońcu». – dalej w sprzeczce walnej[8]
Sokrat piękności daje idealnej –
55 W nurty natchnienia… myśląc o żegludze Dawnych rycerzy – Eneja – Uliʃsa…. A moj towarzysz – rzekł mi – ja się nudzę Stojąc w tej niszy jak kozacka spisa Wyznaj że Grecya – C’est ennuyeux en diable Ja cały mokry – mais c’est insuportable
Nie masz zegarka.? ja moj do kompasu Zregulowałem… tam na łozku lezy…. A ja mu na to – mamy dosyć czasu[I] Nim febus we drzwi aurory uderzy Gadajmy sobie o czym pozytecznym ogniu Lub o zbawieniu – lub oogniuwiecznym...
Albo spiewamy sobie kontredansy Tanczone dawniej – ja dyszkantemwywlekę[II]. – Albo ci powiem powieść Sancho pansy O trzystu owcach wiezionych przez rzekę… Ty licz ja będę tron mowcy dziedziczył Jeśli chcesz… ty mów – a ja będę liczył…
Czy znasz Byrona? – nie – to wielka szkoda Mogłbyś się teraz przenieść w Jdeały Czajlt Harod niegdyś był w Grecyj.... Ta woda[III] Łozka nam porwie srebrzystemi wały – Czy znasz Platona?… przyszło mi do głowy Zaczęcie jednej. – Sokrata rozmowy....[IV]
Chodzmy rzekł – w klonu szerokiego cieniu Na pochylonej odpocząć murawie Oba zanurzmy tu stopy w strumieniuTam nogi nasze w srebrzystym strumieniuJak tu cień miły… jak te swierszcze w trawieZanurzmy oba… swierszcze syczą w trawiedalej w sprzeczce Spiewają słońcu. –w tej rozmowiewalnej Sokrat piękności daje idealnej –