Rękopis
Powrót

Albo gdy idzie sam w nocy na cmentarz
I na kochanki usiądzie mogile….
Albo gdy mówi doń kto, czy pamiętasz[1]
Paryż?… Są różne poetyczne chwile,[2]
Kiedy na przykład w towarzystwie znanym
Siądziesz pośrodku – na cenzurowanym…

Albo gdy ciebie nazwą obskurantem,
To jest, że możesz zgasić oświecenie,
Albo gdy jesteś dział assekurantem
I w Napoliońskie wierząc przeznaczenie
Słuchasz bez drzenia – kul lecących świstu….
Gdy Comte – przeczytasz na kopercie listu,

Gdy… i tam dalej… z tych miłości własnych[3]
Żadna nie przyszła do snu mię kołysać…
Przy dwóch światełkach jak gwiazdy niejasnych
Chciałem z krosienek moich wstać i pisać
Czekając zorzy różanego świtu…
Wtem deszcz… w tej klatce nie było sufitu….

I zawołałem: „ty śpisz, Eneaszu,
A tu deszcz na nas… leje się z dachówek”.
Wnet rozbudzeni oba na poddaszu
Więcej do czynu – sposobni niż słówek,
Wściekać się więcej zdolni niż łzy ronić,
Przemyślaliśmy… jak i gdzie się schronić….

Szczęściem…. że w ścianie uwitej z sośniny
Po obu stronach były dwie framugi,
Ach nie framugi – zaczęte kominy,
Więc ja jak krótki – mój kompan jak długi,
Oba jak dłutem z marmuru wycięci[4]
W niszach przeciwnych… kto by rzekł, że święci….

k. 28r
                                                                                                             53
Albo gdy idzie sam w nocy na cmentarz
J na kochanki usiądzie mogile....
Albo gdy                   don kto czy
Gdy kto doń mówi w salonie – pamiętasz[I]
                                      poetyczne
Paryż?... Są rożne pełne dumy chwile
Kiedy naprzykład w towarzystwie znanym
Siądziesz pośrodku – na cenzurowanym…

Albo gdy ciebie nazwą obskurantem
To jest, że możesz zgasić oswiecenie
Albo gdy jesteś dział aʃsekurantem
I w Napoliońskie wierząc przeznaczenie
Słuchasz bez drzenia – kul lecących swistu….
Gdy Comte – przeczytasz na kopercie listu

                                              z tych miłości własnych
Gdy... i tam dalej... żadna z tych miłości
Własnych nie przyszła kołysać mię do snu
Zadna nie przyszła do snu mię kołysać…
Przy dwoch swiatełkach jak gwiazdy niejasnych
Chciałem z krosienek moich wstać i pisać
Czekając zorzy rozanego switu…
Wtem deszcz… w tej klatce nie było sufitu....

J zawołałem ty spisz Eneaszu
A tu deszcz na nas… leje się z dachowek
Wnet rozbudzeni oba na poddaszu[II]
Więcej do czynu – sposobni niz słowek
Wsciekać się więcej zdolni niż łzy ronic
Przemyślaliśmy… jak i gdzie się schronić….

Szczęściem.... ze w scianie uwitej z sośniny
Po obu stronach były dwie framugi
Ach nie framugi – zaczęte kominy
Więc ja jak krotki – moj kompan jak długi
              jak dłutem
Oba stanęliśmy z marmuru wycięci[III]
W niszach przeciwnych… ktoby rzekł że swięci....
k. 28r

[1] Pierwotny zapis wersu: „Gdy kto doń mówi w salonie – pamiętasz?”

[2] „poetyczne” – pierwotnie: „pełne dumy”.

[3] Skreślona redakcja pierwotna zakończenia tego wersu i następnego: „żadna z tych miłości/ Własnych nie przyszła kołysać mię do snu”.

[4] „jak dłutem” nad przekreślonym „stanęliśmy”; z poprawione z wcześniejszego „w”. Możliwe, że pierwotną intencją poety było: „stanęliśmy w[marmurze.]”.

[I] „czy” napisane powyżej myślnika.

[II] „na” – pierwotnie inny wyraz, może „nad”?

[III] „z” poprawione z pierwotnego „w”. Możliwe też, że pierwotną intencją poety było: „w marmurze”.

Albo gdy idzie sam w nocy na cmentarz
I na kochanki usiądzie mogile….
Albo gdy mówi doń kto, czy pamiętasz[1]
Paryż?… Są różne poetyczne chwile,[2]
Kiedy na przykład w towarzystwie znanym
Siądziesz pośrodku – na cenzurowanym…

Albo gdy ciebie nazwą obskurantem,
To jest, że możesz zgasić oświecenie,
Albo gdy jesteś dział assekurantem
I w Napoliońskie wierząc przeznaczenie
Słuchasz bez drzenia – kul lecących świstu….
Gdy Comte – przeczytasz na kopercie listu,

Gdy… i tam dalej… z tych miłości własnych[3]
Żadna nie przyszła do snu mię kołysać…
Przy dwóch światełkach jak gwiazdy niejasnych
Chciałem z krosienek moich wstać i pisać
Czekając zorzy różanego świtu…
Wtem deszcz… w tej klatce nie było sufitu….

I zawołałem: „ty śpisz, Eneaszu,
A tu deszcz na nas… leje się z dachówek”.
Wnet rozbudzeni oba na poddaszu
Więcej do czynu – sposobni niż słówek,
Wściekać się więcej zdolni niż łzy ronić,
Przemyślaliśmy… jak i gdzie się schronić….

Szczęściem…. że w ścianie uwitej z sośniny
Po obu stronach były dwie framugi,
Ach nie framugi – zaczęte kominy,
Więc ja jak krótki – mój kompan jak długi,
Oba jak dłutem z marmuru wycięci[4]
W niszach przeciwnych… kto by rzekł, że święci….

k. 28r
                                                                                                             53
Albo gdy idzie sam w nocy na cmentarz
J na kochanki usiądzie mogile....
Albo gdy                   don kto czy
Gdy kto doń mówi w salonie – pamiętasz[I]
                                      poetyczne
Paryż?... Są rożne pełne dumy chwile
Kiedy naprzykład w towarzystwie znanym
Siądziesz pośrodku – na cenzurowanym…

Albo gdy ciebie nazwą obskurantem
To jest, że możesz zgasić oswiecenie
Albo gdy jesteś dział aʃsekurantem
I w Napoliońskie wierząc przeznaczenie
Słuchasz bez drzenia – kul lecących swistu….
Gdy Comte – przeczytasz na kopercie listu

                                              z tych miłości własnych
Gdy... i tam dalej... żadna z tych miłości
Własnych nie przyszła kołysać mię do snu
Zadna nie przyszła do snu mię kołysać…
Przy dwoch swiatełkach jak gwiazdy niejasnych
Chciałem z krosienek moich wstać i pisać
Czekając zorzy rozanego switu…
Wtem deszcz… w tej klatce nie było sufitu....

J zawołałem ty spisz Eneaszu
A tu deszcz na nas… leje się z dachowek
Wnet rozbudzeni oba na poddaszu[II]
Więcej do czynu – sposobni niz słowek
Wsciekać się więcej zdolni niż łzy ronic
Przemyślaliśmy… jak i gdzie się schronić….

Szczęściem.... ze w scianie uwitej z sośniny
Po obu stronach były dwie framugi
Ach nie framugi – zaczęte kominy
Więc ja jak krotki – moj kompan jak długi
              jak dłutem
Oba stanęliśmy z marmuru wycięci[III]
W niszach przeciwnych… ktoby rzekł że swięci....
k. 28r

[1] Pierwotny zapis wersu: „Gdy kto doń mówi w salonie – pamiętasz?”

[2] „poetyczne” – pierwotnie: „pełne dumy”.

[3] Skreślona redakcja pierwotna zakończenia tego wersu i następnego: „żadna z tych miłości/ Własnych nie przyszła kołysać mię do snu”.

[4] „jak dłutem” nad przekreślonym „stanęliśmy”; z poprawione z wcześniejszego „w”. Możliwe, że pierwotną intencją poety było: „stanęliśmy w[marmurze.]”.

[I] „czy” napisane powyżej myślnika.

[II] „na” – pierwotnie inny wyraz, może „nad”?

[III] „z” poprawione z pierwotnego „w”. Możliwe też, że pierwotną intencją poety było: „w marmurze”.