Rękopis
Powrót
Ząbek się lasu dopióro wyrzyna,
Małe sosenki – jako pszczoły brzęczą
Jedwabnym kolcem... Jeżeli masz syna,
A tego kraju ludzie nie zamęczą,
Może zobaczy Grecją pełną krasy,
Ubraną w ludzi – szczęśliwych – i w lasy.

Ale my, dzieci nieszczęścia, stąpamy
Po głazach – chwastach – i ruinach – głuchych,
My się przez wielkie pustynie wołamy
W ciszy bezludnej. – My przy źródłach suchych
Szukamy wody, spaleni zarzewiem.
Gdzie będą szukać naszych mogił? – Nie wiem.

Gdy tak myślałem, mrok osłonił szary
Przybywających wreście do Vostizy.
Tu jeszcze pomnik turecki... dąb stary
Na podniesieniu z głazów przy ulicy
Siedział spokojny... O tej to godzinie
Turek tu niegdyś pił dymy w bursztynie.

Lubiłem lipę, co nad sławnym Janem
Cień rozstrzelony zbierała pod siebie
I co rok miodu obdarzała dzbanem
Nie wymyślnego w żądzach i w potrzebie,
Co była drugim poety mieszkaniem,
Głośna słowików – szpaków narzekaniem,

Pod którą nieraz błyszczał dzban na stole,
Co tak wysoko niosła czoła wianki,
Jakby ze dworu, wyglądała w pole[1]
Na przyjazd pana lub pańskiej kochanki,[2]
Co nad szmerami słodkich ust dziewicy[3]
Szumiała cicho pełna tajemnicy....[4]
k. 26r
                                                                                                             49.

Ząbek się lasu dopióro wyrzyna
Małe sosenki – jako pszczoły brzęczą
Jedwabnym kolcem… Jeżeli masz syna
A tego kraju ludzie nie zamęczą
Może zobaczy Grecyą pełną krasy
Ubraną w ludzi – szczęśliwych – i w lasy

Ale my dzieci nieszczęścia stąpamy
Po głazach – chwastach – i ruinach – głuchych[I]
My się przez wielkie pustynie wołamy
W ciszy bezludnej. – My przy zródłach suchych
Szukamy wody spaleni zarzewiem
Gdzie będą szukać naszych mogił? – Nie wiem.

Gdy tak myślałem mrok osłonił szary
Przybywających wreście do Vostizy
Tu jeszcze pomnik Turecki… dąb stary
Na podniesieniu z głazów przy ulicy
Siedział spokojny… O tej to godzinie
Turek tu niegdyś pił dymy w bursztynie

Lubiłem lipę co nad sławnym Janem
Cien rostrzelony zbierała pod siebie
J co rok miodu obdarzała dzbanem
Nie wymyślnego w żądzach i w potrzebie
Co była drugim poety mieszkaniem
Głosna słowików – szpaków narzekaniem

Pod ktorą nieraz błyszczał dzban na stole
Co tak wysoko niosła czoła wianki
wyglądała w
Jakby ze dworu, patrzała na pole[II]
Wyglądająca przybycia kochanki –
Jako [dalekiej]
Czekając bliskiej [marząca] kochanki –
J wyglądając czule
Na przyjazd pana – lub Pańskiej
Czekając Panskiej przybycia kochanki,
Co nad szmerami słodkich ust
A gdy już przyszła…i usta dziewicy....
cicho
Szumiała lipa pełna tajemnicy....
k. 26r

[1] „wyglądała w” nad przekreślonym „patrzała na”. Wers ten w pierwotnej postaci wraz z następnymi
(przekreślonymi) należał do zaniechanej redakcji dalszego ciągu:
„Jakby ze dworu patrzała na pole
Wyglądająca przybycia kochanki –„
(w tej redakcji „wyglądała w” wpisane nad przekreślonym „patrzała na”; wers drugi zmieniony na
„Czekając bliskiej kochanki”, następnie na „I wyglądając czule”).

[2] „Na przyjazd pana lub pańskiej” nad skreślonym „Czekając Pańskiej przybycia”.

[3] „Co nad szmerami słodkich ust” nad przekreślonym „A gdy już przyszła... i usta”.

[4] „cicho” nad przekreślonym „lipa”.

[I] „głuchych” – według M. Kridla pierwotnie może „cierniach”? Przed „chwastach” rozpoczęty inny
wyraz (może „po”?); i dopisane wyżej przed „ruinach”.

[II] ” Jakby” – przerobione z innych słów, według M. Kridla może było to „Że go”.

Ząbek się lasu dopióro wyrzyna,
Małe sosenki – jako pszczoły brzęczą
Jedwabnym kolcem... Jeżeli masz syna,
A tego kraju ludzie nie zamęczą,
Może zobaczy Grecją pełną krasy,
Ubraną w ludzi – szczęśliwych – i w lasy.

Ale my, dzieci nieszczęścia, stąpamy
Po głazach – chwastach – i ruinach – głuchych,
My się przez wielkie pustynie wołamy
W ciszy bezludnej. – My przy źródłach suchych
Szukamy wody, spaleni zarzewiem.
Gdzie będą szukać naszych mogił? – Nie wiem.

Gdy tak myślałem, mrok osłonił szary
Przybywających wreście do Vostizy.
Tu jeszcze pomnik turecki... dąb stary
Na podniesieniu z głazów przy ulicy
Siedział spokojny... O tej to godzinie
Turek tu niegdyś pił dymy w bursztynie.

Lubiłem lipę, co nad sławnym Janem
Cień rozstrzelony zbierała pod siebie
I co rok miodu obdarzała dzbanem
Nie wymyślnego w żądzach i w potrzebie,
Co była drugim poety mieszkaniem,
Głośna słowików – szpaków narzekaniem,

Pod którą nieraz błyszczał dzban na stole,
Co tak wysoko niosła czoła wianki,
Jakby ze dworu, wyglądała w pole[1]
Na przyjazd pana lub pańskiej kochanki,[2]
Co nad szmerami słodkich ust dziewicy[3]
Szumiała cicho pełna tajemnicy....[4]
k. 26r
                                                                                                             49.

Ząbek się lasu dopióro wyrzyna
Małe sosenki – jako pszczoły brzęczą
Jedwabnym kolcem… Jeżeli masz syna
A tego kraju ludzie nie zamęczą
Może zobaczy Grecyą pełną krasy
Ubraną w ludzi – szczęśliwych – i w lasy

Ale my dzieci nieszczęścia stąpamy
Po głazach – chwastach – i ruinach – głuchych[I]
My się przez wielkie pustynie wołamy
W ciszy bezludnej. – My przy zródłach suchych
Szukamy wody spaleni zarzewiem
Gdzie będą szukać naszych mogił? – Nie wiem.

Gdy tak myślałem mrok osłonił szary
Przybywających wreście do Vostizy
Tu jeszcze pomnik Turecki… dąb stary
Na podniesieniu z głazów przy ulicy
Siedział spokojny… O tej to godzinie
Turek tu niegdyś pił dymy w bursztynie

Lubiłem lipę co nad sławnym Janem
Cien rostrzelony zbierała pod siebie
J co rok miodu obdarzała dzbanem
Nie wymyślnego w żądzach i w potrzebie
Co była drugim poety mieszkaniem
Głosna słowików – szpaków narzekaniem

Pod ktorą nieraz błyszczał dzban na stole
Co tak wysoko niosła czoła wianki
wyglądała w
Jakby ze dworu, patrzała na pole[II]
Wyglądająca przybycia kochanki –
Jako [dalekiej]
Czekając bliskiej [marząca] kochanki –
J wyglądając czule
Na przyjazd pana – lub Pańskiej
Czekając Panskiej przybycia kochanki,
Co nad szmerami słodkich ust
A gdy już przyszła…i usta dziewicy....
cicho
Szumiała lipa pełna tajemnicy....
k. 26r

[1] „wyglądała w” nad przekreślonym „patrzała na”. Wers ten w pierwotnej postaci wraz z następnymi
(przekreślonymi) należał do zaniechanej redakcji dalszego ciągu:
„Jakby ze dworu patrzała na pole
Wyglądająca przybycia kochanki –„
(w tej redakcji „wyglądała w” wpisane nad przekreślonym „patrzała na”; wers drugi zmieniony na
„Czekając bliskiej kochanki”, następnie na „I wyglądając czule”).

[2] „Na przyjazd pana lub pańskiej” nad skreślonym „Czekając Pańskiej przybycia”.

[3] „Co nad szmerami słodkich ust” nad przekreślonym „A gdy już przyszła... i usta”.

[4] „cicho” nad przekreślonym „lipa”.

[I] „głuchych” – według M. Kridla pierwotnie może „cierniach”? Przed „chwastach” rozpoczęty inny
wyraz (może „po”?); i dopisane wyżej przed „ruinach”.

[II] ” Jakby” – przerobione z innych słów, według M. Kridla może było to „Że go”.