Rękopis
Powrót

Hop! hop… jak upior… obracam tak nogi,
Że kwadratowe tureckie strzemiona
Kolą w bok konia jakoby ostrogi,
A moja szkapa z wiatrami puszczona
Pędzi jak gdyby czuła żłob koniczyn,
Lecz wtem… zwolniłem kroku… dla trzech przyczyn.

Primo… towarzysz mój (a tu mi skłonno
Aż do łez pomnąc na konia strukturę)
Był jako człowiek, który idzie konno,
A kiedy biedne zwierzę szło pod górę,
I chociaż mogło iść o własnej mocy,
Jeździec udzielał mu swych nóg pomocy…

I tak się razem nieśli… O widoku
Rozczulający! łez nie pojmie profan…
A jako niegdyś w błękitnym obłoku
Sokrata skreślił błazen Arystofan
Latającego po niebieskim sklepie
Na żółwia nogach – w szyldkretu czerepie,

Tak ja po greckich w gimnazyj naukach
Mógłbym.. podobną ubawić was sceną,
Wymalowawszv na głębokich jukach
Ukochanego filozofa Zeno….[1]
Który w tej chwili przez niemożność skoku
Był pierwszą z przyczyn, że zwolniłem kroku.

Druga z tych przyczyn była także cnotą
Filantropiczną…. właściciele koni
Za kochanemi końmi szli piechotą…
Jeden jak Turek miał turban na skroni,
Drugi jak ojciec podobny do syna
Belwederskiego miał twarz Apolina…

k. 24r
                                                                                                               45.
Hop! hop… jak upior… obracam tak nogi
Ze kwadratowe tureckie strzemiona
Kolą w bok konia jakoby ostrogi[I]
A moja szkapa z wiatrami puszczona
Pędzi jak gdyby czuła złob koniczyn,
Lecz wtem… zwolniłem kroku… dla trzech przyczyn

Primo… towarzysz moj (a tu mi skłonno
Aż do łez pomnąc na konia strukturę)
Był jako człowiek ktory idzie konno
A kiedy biedne zwierze szło pod górę
J chociaz mogło isć o własnej mocy
Jezdziec udzielał mu swych nóg pomocy…

J tak się razem nieśli… O widoku
Rozczulający! łez nie pojmie profan…
A jako niegdyś w błękitnym obłoku
Sokrata skreślił błazen Arystofan[II]
Latającego po niebieskim sklepie
Na zołwia nogach – w szyldkretu czerepie

Tak ja po greckich w gimnazyj naukach
Mogłbym.. podobną ubawić was sceną
Wymalowawszv na głębokich jukach
Ukochanego filozofa Zeno....
Ktory w tej chwili przez niemożność skoku
Był pierwszą z przyczyn że zwolniłem kroku

Druga z tych przyczyn była także cnotą
Filantropiczną.... właściciele koni
Za kochanemi konmi szli piechoto…
Jeden jak turek miał turban na skroni
Drugi jak ojciec podobny do syna
Belwederskiego miał twarz Apolina…
k. 24r

[1] Zeno – Zenon Brzozowski, towarzysz podróży greckiej Słowackiego, ale także Zenon z Elei (V
wiek p.n.e.), filozof grecki; słynne są jego argumenty przeciw ruchowi (m.in. o Achillesie, który
nie dogoni żółwia, i o strzale, która wystrzelona, w każdej chwili teraźniejszej nie porusza się). Zob. Galeria

[I] jakoby – zdaniem M. Kridla może przerobione „z jak ostre”.

[II] Arystofan – początkowe litery wyrazu przerobione z innych, dziś nieczytelnych. M. Kridl
widzi tu „af”(DW).

Hop! hop… jak upior… obracam tak nogi,
Że kwadratowe tureckie strzemiona
Kolą w bok konia jakoby ostrogi,
A moja szkapa z wiatrami puszczona
Pędzi jak gdyby czuła żłob koniczyn,
Lecz wtem… zwolniłem kroku… dla trzech przyczyn.

Primo… towarzysz mój (a tu mi skłonno
Aż do łez pomnąc na konia strukturę)
Był jako człowiek, który idzie konno,
A kiedy biedne zwierzę szło pod górę,
I chociaż mogło iść o własnej mocy,
Jeździec udzielał mu swych nóg pomocy…

I tak się razem nieśli… O widoku
Rozczulający! łez nie pojmie profan…
A jako niegdyś w błękitnym obłoku
Sokrata skreślił błazen Arystofan
Latającego po niebieskim sklepie
Na żółwia nogach – w szyldkretu czerepie,

Tak ja po greckich w gimnazyj naukach
Mógłbym.. podobną ubawić was sceną,
Wymalowawszv na głębokich jukach
Ukochanego filozofa Zeno….[1]
Który w tej chwili przez niemożność skoku
Był pierwszą z przyczyn, że zwolniłem kroku.

Druga z tych przyczyn była także cnotą
Filantropiczną…. właściciele koni
Za kochanemi końmi szli piechotą…
Jeden jak Turek miał turban na skroni,
Drugi jak ojciec podobny do syna
Belwederskiego miał twarz Apolina…

k. 24r
                                                                                                               45.
Hop! hop… jak upior… obracam tak nogi
Ze kwadratowe tureckie strzemiona
Kolą w bok konia jakoby ostrogi[I]
A moja szkapa z wiatrami puszczona
Pędzi jak gdyby czuła złob koniczyn,
Lecz wtem… zwolniłem kroku… dla trzech przyczyn

Primo… towarzysz moj (a tu mi skłonno
Aż do łez pomnąc na konia strukturę)
Był jako człowiek ktory idzie konno
A kiedy biedne zwierze szło pod górę
J chociaz mogło isć o własnej mocy
Jezdziec udzielał mu swych nóg pomocy…

J tak się razem nieśli… O widoku
Rozczulający! łez nie pojmie profan…
A jako niegdyś w błękitnym obłoku
Sokrata skreślił błazen Arystofan[II]
Latającego po niebieskim sklepie
Na zołwia nogach – w szyldkretu czerepie

Tak ja po greckich w gimnazyj naukach
Mogłbym.. podobną ubawić was sceną
Wymalowawszv na głębokich jukach
Ukochanego filozofa Zeno....
Ktory w tej chwili przez niemożność skoku
Był pierwszą z przyczyn że zwolniłem kroku

Druga z tych przyczyn była także cnotą
Filantropiczną.... właściciele koni
Za kochanemi konmi szli piechoto…
Jeden jak turek miał turban na skroni
Drugi jak ojciec podobny do syna
Belwederskiego miał twarz Apolina…
k. 24r

[1] Zeno – Zenon Brzozowski, towarzysz podróży greckiej Słowackiego, ale także Zenon z Elei (V
wiek p.n.e.), filozof grecki; słynne są jego argumenty przeciw ruchowi (m.in. o Achillesie, który
nie dogoni żółwia, i o strzale, która wystrzelona, w każdej chwili teraźniejszej nie porusza się). Zob. Galeria

[I] jakoby – zdaniem M. Kridla może przerobione „z jak ostre”.

[II] Arystofan – początkowe litery wyrazu przerobione z innych, dziś nieczytelnych. M. Kridl
widzi tu „af”(DW).