Słowacki@eu

„Pieśń na Nilu” Juliusza Słowackiego

Próba interpretacji utworu

Opublikowany przez mil.chilinska@gmail.com

22 października 2020

Tekst: Magda Brzezińska i Zofia Kłosińska, wstęp: Milena Chilińska

Słowacki płynąc Nilem – jak pisze Ryszard Przybylski – miał świadomość, iż ta „wstęga melancholii”[1] to „rzeka-los, rzeka-bóg, ponieważ stworzyła cywilizację, ale też w każdej chwili mogła ją przecież unicestwić. Dlatego też jego Pieśń na Nilu czyni nieodparte wrażenie pieśni o losie”[2]. Te właśnie kategorie: losu, przemijania, melancholii, pamięci w swej próbie interpretacji poruszyły Magdalena Brzezińska i Zofia Kłosińska – uczennice X LO im. Królowej Jadwigi w Warszawie. Analizując strofy raptularzowego liryku wydobyły głęboką symbolikę wschodniego doświadczenia poety. Dostrzegły, iż podróż nilową łódką może być rozumiana jako droga życia człowieka niepewnego własnej niespokojnej egzystencji. Ich niezwykle pogłębione odczytanie Pieśni na Nilu jest przedmiotem tego wpisu.

Juliusz Słowacki to romantyczny poeta, który wedle ówczesnych zwyczajów odbył podróż po świecie. Zatrzymał się  między innymi w Egipcie, w kraju – jak pisał – „porzniętego wstążką jasną siedmiu Nilów”[3]. Stworzył tam wiele wspaniałych dzieł, wśród nich to, któremu przyjrzymy się w niniejszej próbie interpretacji.

Pieśń na Nilu została zapisana na karcie 54 recto i verso Raptularza wschodniego. Ma postać na pozór prostej, bardzo rytmicznej i melodyjnej piosenki. Składa się z 18 strof najczęściej po 4 wersy. Autor nadał jej formę dialogu między poetą a Arabem, być może będącym sternikiem łódki, na której odbywa się opisana rozmowa. Melodyjna budowa wiersza, uzyskana dzięki anaforze i zastosowaniu rymów parzystych, powoduje, iż czytając ten liryk raptularzowy po raz pierwszy, odnosimy wrażenie, że tekst ma wydźwięk pozytywny. W rzeczywistości nastrój w nim panujący może przygnębiać oraz wprowadzać w stan zadumy. Odpowiedzialna jest za to między innymi symbolika utworu.

Całość wiersza podzielona jest na wstęp, gdzie podmiot liryczny opowiada o miejscu swojego pobytu, a także o tym, co dostrzega wokół. W dalszej części tekstu bohaterowie podejmują dialog. Możemy zaobserwować, że obie postaci znacznie się różnią i wyznają inne poglądy. Mają odmienne podejście do życia – poeta jest melancholijnym marzycielem, a Arab postrzega świat realistycznie, przedstawiając mroczną stronę rzeczywistości. Wiersz porusza problem pamięci, przemijania oraz niepewności ludzkiego losu. Utwór ma zatem bardzo symboliczną wymowę. 

Sytuacja liryczna przedstawiona w wierszu rozgrywa się na wcześniej już wspomnianym statku, swobodnie dryfującym po wodach Nilu. Poeta widzi nabrzeżne mury, sięgające niemalże nieba. Natomiast bliżej rzecznego brzegu rośnie palmowy las, a w oddali widnieje wieś. W głębi tego zagajnika znajduje się chata spowita cieniem, wokół „gołębi jakby śniegu”[4]. Ta zagadkowa „chmura ptaków” wzmacnia nastrojowy charakter utworu. 

Nil w pobliżu Achmim. Kolorowa litografia G. Seitza, ok. 1878, za Carlem Wernerem, 1870.

Już w pierwszej zwrotce podróżnik zauważa, iż w czasach, w których żyje, natura przestała być ważna dla człowieka. Niebo z widniejącymi na nim chmurami, ledwo wyłania się znad ceglanych gór, jak gdyby stworzonych przez ludzi: „Z cegieł stoją wielkie góry,/ A na cegłach leżą chmury”. Podmiot liryczny przyznaje, iż nie jest lepszy od twórców owych murów. On także zapomniał, jak to było, gdy miał chęć cieszyć się z walorów otaczającego go świata. 

Osobę mówiącą jesteśmy w stanie utożsamić z autorem na podstawie fragmentu: „Jam w litewskich wodach pił”. Odwołując się do kontekstu biograficznego wiemy, iż Słowacki mieszkał niegdyś w Wilnie, jednak po ukończeniu studiów wyjechał. To miasto pozostało dla niego bardzo ważne. Romantyk w 1836 roku wybrał się w podróż na Wschód. Odbył wyprawę między innymi do Egiptu, co oznacza, iż mógł przeprowadzić rozmowę podobną do tej przedstawionej w wierszu. W słowach: „Dziś w Nilowe fale mętne/ Patrzą oczy moje smętne”, możemy dostrzec, że podmiot pomimo przebywania w cudownym kraju faraonów, dalej myśli o ojczyźnie i wspomina dawne lata spędzone w Polsce oraz na Litwie. Nie może pogodzić się ze stratą bliskich mu miejsc. Zasmucony bohater patrzy na „nilowe fale”, które możemy rozumieć jako możliwość rozpoczęcia nowego etapu, bez chęci zmiany, co zaczyna go niepokoić. Jego dotychczasowa egzystencja jest pusta, pozbawiona określonego celu. Osoba mówiąca załamuje się nad swoją sytuacją, rozmyślając nad tym, co się stało, jak pisze: „że mu wszystko jedno wszędzie”. Pyta zatem: „czy kto moje serce struł”, nie dowierzając, że los mógł doprowadzić go do stanu zobojętnienia.

Widok na Nil i świątynię Kom Ombo, w: John-Harrison Allan, A Pictorial Tour in the Mediterranean: Including Malta-Dalmatia-Turkey-Asia Minor-Grecian Archipelago-Egypt-Nubia-Greece-Ionian Islands-Sicily-Italy-and Spain, Longman, Brown, Green, and Longmans, London 1843. Zob.

W pewnym momencie swojej podróży zauważa wieś na brzegu. Czyżby był to punkt zaczepienia? Czy też szansa, aby wreszcie zacząć żyć w pełni? Nie zawsze według planu, a dając się ponieść emocjom. Płynąc tak, dostrzega symbol życia, czyli chmurę ptaków – gołębie symbolizujące odrodzenie, czy też uskrzydlone dążenie do spokojnej egzystencji. Krajobraz staje się różnorodny, pojawia się palmowy las, pomimo iż może być on rozumiany jako symbol wewnętrznego chaosu, podróżny pragnie dostać się do niego, wyrwać się z otępienia i znaleźć swoje miejsce w przestrzeni egzotycznego świata.

Gdy podmiot liryczny jest już pewien swoich dążeń, pojawia się Arab – postać racjonalna, która wyraża gorzką prawdę o świecie. Ten drugi bohater ma na celu rozwiać wszelkie nadzieje marzącego. Wyjaśnia poecie, iż jego kraj, egipska nadbrzeżna wieś, wygląda inaczej niż wyobrażenie podróżnika. Sternik kieruje do niego słowa: „Patrz, nie idzie z chaty dym” . Przekonuje, iż wizja życia w orientalnym świecie maluje się na pozór pięknie, idealistycznie, jednakże podkreśla również martwotę tej krainy: „Nieszczęśliwy los lepianek/ Choć z gołębi mają wianek”, „może tam zarazy strup, może w chacie leży trup”. Arab wzbudza zatem wątpliwości swego kompana. Przecież w końcu nawet w szczęściu kryje się cierpienie, nieprawdaż? Śmierć nadejdzie, a pozostawieni bliscy będą cierpieć. Czy warto podejmować decyzję pociągającą za sobą tak okropne skutki? 

Pomimo zniechęceń poeta nie ustaje w swoich dążeniach. Wydaje się być wręcz zachęcony słowami przewodnika, więc ponagla łódź: „Tam nieś, łódko… tam mi żyć”, „Te błękitne fale łam”. Wyraża tym samym gotowość do zmierzenia się ze skrajnymi emocjami: „Będę jęczeć, będę wyć,/ Serce kąsać nadaremno/ A gołębie spać nade mną”. Wydaje się zatem, że jedynym żywym elementem przestrzeni utworu są właśnie ptaki. Chęć zatracenia się w świecie nihilistycznym, dającym nadzieję na zapomnienie o własnym losie, powoli zwycięża. Podróżnik wie, że w życiu, jakiego pragnie, nie zawsze towarzyszyć mu będzie szczęście. Jest jednak zdania, iż wszystko może okazać się lepsze od trwania w nieprzerwanym marazmie. 

Arab nie dowierza w słowa swego towarzysza, pyta: „Co zamyślasz – czy ty śnisz?”. Gani poetę za lekkomyślność. Przestrzega o naiwności i niestałości jego sposobu myślenia, przepowiada: „Świty białe, wschodu róże,/ Rozlecą się po lazurze.”, „[Allach] położy grób na grobie,/ Na gołębiach i na tobie”. Odwrotnie do zamierzonego oddziaływania, dzięki słowom sternika, poeta decyduje, że „nie spocznie w głębi chaty” i nie zatrzyma się po raz kolejny w miejscu, „lecz poleci jak skrzydlaty”. Sam zatem stanie się niczym ptak.

Łódź nie niesie go już bezwiednie po wodach Nilu, a staje się metaforycznym narzędziem do przemieszczania się dalej. Zrezygnowany Arab wróży już tylko „nocleg […] w Ramazesa starym grobie”, równoznaczny ze śmiercią, zapomnieniem przez innych. Jego towarzysz nie zaprzecza, a wręcz zdaje sobie sprawę, że może być tak, jak mówi przewodnik. Poeta twierdzi równocześnie, że choć jedna noc spędzona w grobowcu, noc zapomnienia, pozwoli mu choć na chwilę pozbyć się nieszczęść. Z pewnością będzie warta więcej, niż trwanie całe życie w zawieszeniu, a być może przyniesie mu to upragnioną ulgę i kojący sen, wynikające ze znalezienia miejsca dla siebie. Jest tak mocno nastawiony na zmianę, iż ochoczo pyta: „czy daleko stąd ten grób”. Mgła, jaka przysłania dalszą drogę, może być rozumiana jako niewiadoma, nieodłączna część poddania się losowi. Ostatecznie poeta nie podejmuje działania, czytamy: „mówił tak, a łódka szła”. Podróżnik rozmyśla, a czas płynie i życie toczy się dalej.

Słowacki w swoim utworze stworzył portret człowieka zagubionego, który nie potrafi odczuwać szczęścia. Podmiot liryczny pragnie wszelkimi sposobami wyrwać się z letargu i nawet spędzenie nocy w grobie faraona wydaje mu się atrakcyjne. W wierszu poruszona jest tematyka przemijania i niepewności ludzkiego losu. Utwór podkreśla uniwersalną prawdę, iż istnienie, wypełnione uczuciami i przeżyciami, niesie ze sobą ryzyko. Zawsze pojawiają się wątpliwości lub osoby sceptyczne wobec naszych działań, podobne Arabowi z liryku Słowackiego. Takie działanie trzeba jednak podjąć, aby w pełni móc cieszyć się każdą chwilą. W końcu, czy w życiu nie chodzi o podejmowanie nieszablonowych, czasem ryzykownych decyzji i ponoszenie za nie odpowiedzialności? 

F. Dillon, Zachód słońca na Nilu, ok. 1855-1870

Autor Pieśni na Nilu jedzie na Wschód z nieprzerwanie towarzyszącą mu niepewnością. Zupełnie jak liryczny podróżnik pragnie dotrzeć do brzegu. Ostatecznie, tak samo jak bohater wiersza, płynie dalej i nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca, będącego dla niego równie ważnym jak dom, który utracił. Nie ma pewności, że na tej drodze dotrze gdziekolwiek, skazany na dalszą tułaczkę. Jest zazdrosny o ludzi posiadających swoją bezpieczną przystań, o czym na koniec swojej wyprawy pisze w liście do matki:

Choć życie moje w klasztorze przez 45 dni było dość niezabawne, wyjeżdżając z niego uczułem dziwną tęsknotę. Ja miałem przed sobą podróż i włóczęgę, ci [mnisi z klasztoru Betcheszban – dopisek M.Ch.] spokojni zostawali w swoich celach. Dziwnie zazdrościłem im jednostajności życia. Nie zapomnę nigdy wrażenia, jakie uczyniło na mnie ostatniego ranka, kiedym się obudził, stukanie do drzwi, które rozbudzało śpiących po celach zakonników. Tak było tego ranka, tak miało być jutro, tak zawsze dla nich – a ja wyjeżdżałem do Bejrutu, gdzie miałem wsiąść na okręt i ruszać do Europy, gdzie nikt na mnie nie czeka, gdzie się ja niczego nie spodziewam[5].

Autorki: Magda Brzezińska, Zofia Kłosińska

Ilustracja na banerze głównym: Widok Nilu. W tle piramidy w Gizie, w: W.E. Fitzmaurice, A Cruise to Egypt, Palestine, and Greece, during Five Months’ Leave of Absence, John Hill printing press, London 1834. Zob.

Przypisy: 1. R. Przybylski, Podróż Juliusza Słowackiego na Wschód Wschód, red. Maria Janion, Kraków 1892, s. 52; 2. Tamże; 3. J. Słowacki, Do Teofila Januszewskiego, w: „Raptularz wschodni Juliusza Słowackiego” , red.  M. Kalinowska, U. Makowska, Z. Przychodniak, M. Troszyński, D. Kaja, t. II Edycja – komentarz – objaśnienia, DiG, Warszawa 2019, s. 342; 4. J. Słowacki, „Raptularz wschodni Juliusza Słowackiego”, dz. cyt., s. 388-391; Pieśń na Nilu, 5. J. Słowacki, List do matki z 14 czerwca 1837, na morzu, w: tenże, Listy do matki, oprac. Z. Krzyżanowska, w: tenże, Dzieła, red. J. Krzyżanowski, t. 6, Wrocław 1990, s. 256.

Oprac. Milena Chilińska